Wróciliśmy już dawno temu, ale wpadłem w wir pracy i nie było kiedy pisać. Krótko mówiąc – było wspaniale! Niestety nie udało nam się zwiedzić wszystkich atrakcji Barcelony, nie wspominając o Costa Brava, także na pewno kiedyś tam wrócimy. W Katalonii każdy znajdzie coś dla siebie, jest tu mnóstwo wspaniałych zabytków i atrakcji turystycznych, są piękne plaże, otwarci ludzie i świetne jedzenie. Trzeba przyznać, że w sezonie jest tłoczno, bo zjeżdżają się tu chyba wszystkie narodowości, ale da się z tym żyć, a w kolejnych wpisach w kategoriach „Po powrocie” i „Praktyczne porady” dam Wam kilka wskazówek jak przechytrzyć masy turystów 😉
W tym miejscu rozpoczynam zapis naszej wspaniałej podróży. Do Katowic dojechaliśmy bez problemu, trafiliśmy na parking, który zamówiliśmy przez stronę Wizz Air i tu warto nadmienić dwie sprawy – po pierwsze dobrze jest namierzyć taki parking bez pośrednictwa Wizz Air, zapłacimy dużo taniej, po drugie właściciel parkingu oferuje w zasadzie full service – zostawiamy samochód na parkingu, spisujemy umowę, następnie on swoim autem zawozi nas na lotnisko i umawia się na odbiór po powrocie.
Po wylądowaniu w Barcelonie, ubzdurałem sobie, że autobusy kursujące z lotniska do miasta również obsługują bilety zintegrowane np. T10 i zacząłem szukać automatu z takimi biletami. Jak się domyślacie, niepotrzebnie. Automatu z takimi biletami nie znajdziecie na lotnisku, poza tym bilet zintegrowany i tak nie pomoże, trzeba kupić bilety u kierowcy. Trasę dojazdu do miejsca noclegu warto opracować wcześniej, tak też zrobiłem, więc wiedziałem gdzie musimy wysiąść i przesiąść się w metro. Dopiero po zejściu pod ziemię znajdziecie automat z biletami (tak, próbowałem je kupić na powierzchni 😉 ), dalsza trasa przebiegła bez problemów.
Nasz pensjonat, przy pierwszym zetknięciu z recepcją, wyglądał, że tak to ujmę, mało europejsko. Oczywiście zero angielskiego, ale mieli komputer z internetem, więc translate.google.com i jakoś to poszło. Pokój już znacznie bardziej przypominał poziom europejski, w zasadzie było wszystko co potrzeba. Okna (w sumie to jedno okno) co prawda były na wprost okien budynku oddalonego chyba o przepisowe, minimalne, 4 metry, ale okiennice załatwiały temat. Pokój miał nam służyć jedynie do spania, a pensjonat był w bardzo dobrym miejscu – bardzo blisko centrum, a do tego przy stacji metra…
…i w tym miejscu przerwę opowieść. Plan mam taki, że będę wrzucał na przemian wpisy praktyczne – z mapami, opisem atrakcji itp. do działów Barcelona i Costa Brava oraz dalsze wpisy z historią naszej wycieczki – dział Po powrocie. Dorzucę też kilka wpisów do działu Praktyczne porady
Edit: zwrócono mi uwagę na jakimś forum, że bilet T10 można kupić na stacji kolejowej sąsiadującej z lotniskiem oraz że do miasta da się dojechać również autobusem miejskim, gdzie bilet T10 będzie użyteczny.
czekam niecierpliwie co dalej 😉
„Trochę” czasu minęło, ale w końcu udało mi się zredagować kolejny wpis. Zapraszam do czytania 😉
hej, a możesz podać nazwę hotelu w Barcelonie, w którym się zatrzymaliście? Jadę z mężem na 4 dni w marcu i powoli się rozglądam… 🙂
Nocowaliśmy w hostelu Pension Iniesta – http://www.budgetplaces.com/barcelona-hostel-503-pension-iniesta.html – jak to ktoś napisał w opiniach o tym hostelu – „nie spodziewaj się Hiltona”, ale jest łóżko i łazienka, czego więcej potrzeba? 🙂