• Tweet

• Tweet

Casa Batlló

To był chyba najbardziej intensywny dzień podczas naszego pobytu w Katalonii. Od samego rana ruszyliśmy ku najpopularniejszym atrakcjom turystycznym, by uniknąć tłumów. Na pierwszy rzut poszła dzielnica Eixample, zaczęliśmy od Wyspy Niezgody, jeszcze w Polsce kupiłem bilety do Casa Batlló, choć z rana wcale nie było dużej kolejki (wchodziliśmy ok. godziny 9:00, czyli zaraz po otwarciu). Casa Batlló jest przepiękna, praktycznie każdy detal był zaprojektowany prze Gaudiego, z oświetleniem i meblami włącznie, nic dziwnego że budynek wpisano na listę UNESCO. Żałuję, że ograniczony czas nie pozwolił nam na zwiedzenie innego dzieła Gaudiego – Casa Mila, musieliśmy obejść się smakiem przechodząc obok.

 

Sagrada Familia

Po drodze do Sagrada Familia minęliśmy jeszcze Casa Asia, niestety było zamknięte dla zwiedzających. Na przeciwko Casa Terrades znaleźliśmy knajpkę, w której zrobiliśmy przerwę na sangrię, podziwiając widok na „dom szpiców”. Po dotarciu pod Sagrada Familia bardzo ucieszyłem się z zakupionych przez internet biletów, ponieważ kolejka była ogromna, sądzę, że oszczędziliśmy co najmniej 1.5-2h. Sagrada Familia to bez wątpienia największe dzieło Gaudiego i nadal trwa jej budowa, a koniec prac zaplanowany jest na 2030 rok! Kościół jest pięknie ozdobiony i na zewnątrz i wewnątrz, zwłaszcza w środku wygląda niezwykle ze względu na kolorowe witraże i wspaniałe zdobienia. Na zwiedzanie świątyni zarezerwujcie min. 2-3h.

Park Güell

Naszym kolejnym celem był Park Güell, a ponieważ nie ma dobrego połączenia komunikacji miejskiej między Sagrada Familia a parkiem, postanowiliśmy przejść się pieszo, co zajęło nam niecałe 30 min. Podczas naszej wizyty, wejście do parku było darmowe, teraz została wydzielona strefa płatna i darmowa, oczywiście w tej płatnej są najciekawsze obiekty takie jak wejście do parku ozdobione salamandrą-smokiem, Sala Stu Kolumn czy taras otoczony długą na 110m falistą ławką z pięknym widokiem na miasto. Mnie urzekły również kamienne wiadukty, pod którymi można spacerować pieszo i podziwiać nietypowe kolumny.

 

La Rambla

Dzięki dobremu planowaniu i zakupom biletów przez internet, o 15:00 mieliśmy już zwiedzone Casa Batlló, Sagrada Familia i Park Güell. Z parku przeszliśmy się kawałek do stacji metra i dojechaliśmy na Plaça de Catalunya skąd ruszyliśmy spacerkiem wzdłuż najbardziej znanej ulicy Barcelony – La Rambla. Zaczęliśmy od fontanny Font de Canaletes i napicia się z niej wody, by jeszcze kiedyś powrócić do Barcelony. Dalej ruszyliśmy nieśpiesznym krokiem, by ponapawać się atmosferą ulicy i piękną pogodą. Minęliśmy kościół Església de Betlem, zajrzeliśmy na patio Palau de la Virreina i na dłuższą chwilę weszliśmy na targ żywności Mercat de la Boqueria. Na targu polecam skosztować owoców lub napojów owocowych, które stoją w lodzie i kuszą zwłaszcza w gorące dni. Z rana na targ przywożone są świeże owoce morza, tak świeże że się jeszcze ruszają 🙂 Kiedy doszliśmy do szyldu ze smokiem, postanowiliśmy odbić w dzielnicę Barri Gòtic, a na La Ramblę wrócić później.

Barri Gòtic

Wchodząc w dzielnicę gotycką od razu trafiliśmy na Plaça Vila de Madrid z odsłoniętymi grobami rzymskimi z II i III w. Przeszliśmy się wąskimi uliczkami w poszukiwaniu jakiejś knajpki i trafiliśmy na placyk pod kościołem Santa Maria del Pi i przytulną restaurację. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że na mapie Dzielnica Gotycka wydawała się znaczniej większa, w rzeczywistości bardzo szybko można ją przejść spacerkiem, także wystarczy dobry plan i możecie zaliczyć większość zabytków w pół dnia.

 

 

 

 

 

Naszym następnym celem było Muzeum Historii Barcelony (MUHBA) znajdujące się pod Placa del Rei, po drodze wstąpiliśmy jeszcze na uroczy Placa de Sant Felip Neri. W MUHBA możemy zobaczyć odkryte ruiny miasta rzymskiego, kolekcje dzbanów, naczyń i innych przedmiotów codziennego użytku, ozdoby, rzeźby itd. W muzeum spędziliśmy około godziny i ruszyliśmy dalej, zajrzeliśmy do patio jednej z kamienic, by zobaczyć ukryte ruiny rzymskiej świątyni – Temple d’August i poszliśmy w kierunku Katedry św. Eulali.

 

 

 

 

 

Niestety okazało się, że moja żona założyła zbyt krótkie spodenki na zwiedzanie Katedry, więc musieliśmy przełożyć jej zwiedzanie na następny dzień. Postanowiliśmy więc pospacerować bez większego celu i poczuć atmosferę dzielnicy. Zaglądaliśmy w różne zakamarki wąskich uliczek, aż trafiliśmy na Plaça Reial, gdzie zostaliśmy zjeść kolację. Miejsce jest bardzo klimatyczne, z podcieniami, fontanną i zaprojektowanymi przez młodego Gaudiego latarniami. Plac tętni życiem, przewija się tu masa turystów, a klientom restauracji czas umilają występy różnych artystów ulicznych.

 

Magiczna Fontanna

Po kolacji mieliśmy jeszcze trochę czasu i resztki sił, więc zrobiliśmy drugie podejście do Magicznej Fontanny. Przemieściliśmy się metrem na Placa Espanya, a później spacerkiem pod fontannę. Tym razem się udało i mogliśmy pozachwycać się pokazem łączącym grę wody, światła i muzyki. Po pokazie ruszyliśmy prosto do motelu, by paść półżywi po wyczerpującym dniu.